27 stycznia 2016

2

I'm a fucking loser

Długo nic nie pisałam, bo tyle się tego nazbierało, że w pewnym momencie ręce i bóle fantomowe cycków mi opadły na tyle, że nie miałam siły tego wszystkiego opisywać.

Ostatnio było o rekrutacji, no to zacznę tak gdzie skończyłam.

Przeprowadzałam rekrutację na pole bawełny, które w ostatnim czasie awansowało na miano kołchozu.

Udało się wybrać kilka dziewczyn, które WYDAWAŁY SIĘ ogarnięte.

Przyszła pierwsza dziewczyna, bardzo fajna, pozytywna, no zakochać się szło w niej (spojler alert: ona została wybrana z całej grupki aplikujących). Po rozmowie, którą epicko spieprzyłam, poszłam zapalić z koleżanką, z którą akurat byłam na zmianie, żeby omówić nasze wrażenia na jej temat.
Po powrocie z papierosa, schowałam paczkę do torebki, zasunęłam zamek, bo przypał jakby kolejna zobaczyła.

Przyszła kolejna.
W moim wieku, ale kij w dupsku miała taki, że no nie czułam, żeby pasowała do naszego Dream Team'u.
Jak przyszła powiedziałam jej żeby zostawiła swoje rzeczy na zapleczu.
W trakcie przeprowadzania rozmowy, koleżankę rozbolała głowa, więc powiedziałam jej, żeby wzięła sobie tabletki z mojej torebki na zapleczu, jednak stwierdziła, że pójdzie sobie kupić.
No i okej.

Gdy rozmowa z kandydatką dobiegła końca, powiedziałam magiczne „zadzwonimy”, kazałam zabrać jej swoje rzeczy i papa.

Poszła na to zaplecze, siedzi.. siedzi... siedzi... Ile można ubierać kurtkę i zarzucać torebkę na ramię? Pomijam fakt, że na zapleczu się zamknęła.

Zrobiłam dwa kroki w stronę zaplecza, ale drzwi się otworzyły, wyszła, pożegnała się i poszła, no niby nic takiego, prawda?

Zadecydowałyśmy z koleżanką, że czas na kolejnego papieroska i dyskusję na temat tej dziewuszki.
Wchodzimy na zaplecze, chcę wyciągnąć paczkę... ale widzę, że moja torebka jest otwarta.

Ja: Bejb brałaś te tabletki z mojej torebki?
A: Nie no, nie wchodziłam na zaplecze, przecież poszłam swoje kupić.

Coś mnie tknęło, żeby zajrzeć do portfela... no i proszę Państwa byłam uboższa o 50 zł.
Tak, dziewoja mnie okradła, na kurwa ROZMOWIE KWALIFIKACYJNEJ!

(I niestety jestem tego pewna na 100%, bo po pierwsze: wiem ile miałam w portfelu i w jakich nominałach, a po drugie: co 5 minut zawsze sprawdzam czy mam zamkniętą torebkę i mam straszny ujeb na tym punkcie, więc tak... jestem pewna)


Reszta historii wkrótce ;)